Jona
😽 Kochani Paczacze, dziś do wsparcia ślepaczkowych zbiórek zapraszają Was nasza wolontariuszka Iga <3 oraz Jona < Możecie tam też poznać jej trudną historię 💔 Szalone gonitwy na cienkich jak zapałki nóżkach, głośne i beztroskie zapasy z rodzeństwem, pierwsze wspinaczki z wykorzystaniem małych pazurków – to wszystko nie było udziałem Jony, nie miała szczęścia tego doświadczyć 😿 Zamiast beztroskich zabaw Jona dostała głód, ból i strach porzuconego kocięcia 💔 Jej zaatakowane przez herpeswirusa oczko boleśnie rosło w zastraszającym tempie, by w końcu wybuchnąć 😿 Tak Jona została odnaleziona przez osoby, które jej pomogły – cała pokryta krwią i ropą, wycieńczona, na skraju życia i śmierci. Ważyła zaledwie 220 gram. 220 gram bólu i nieszczęścia 💔 Już pod naszą opieką wiele dni spędziła w szpitaliku, gdzie była dokarmiana i nawadniana. Nie tak powinno wyglądać życie kilkutygodniowego kociaka, ale Jona je przyjęła nie tylko z niezwykłą cierpliwością i odwagą, ale też wdzięcznością. Przedzielnie znosiła wymiany opatrunków, kroplówki, podawanie leków i zastrzyków. Już po dwóch dniach w szpitalu nauczyła się korzystać z kuwety i sama jeść. Nasza mała wojowniczka bardzo chciała żyć. Dlatego właśnie dostała na imię Jona, na cześć bogini Io, patronki Morza Jońskiego, która dzielnie przetrwała spotykające ją nieszczęścia i wywalczyła szczęśliwe zakończenie swojej historii. Tak też było z Joną – z każdym dniem stawała się silniejsza, mogła w końcu ze szpitala przeprowadzić się do naszego domu tymczasowego u Igi. I tam wreszcie poczuła, jak to jest być szczęśliwym kociakiem! Teraz rozkoszuje się zaczepianiem starszych kotów do zabawy i wspinaniem się po nogach ludzi. Jak pisze Iga: „Ma tyle siły, że ja sama nie wierzę! Jak ona szybko biega, jak animacja, jak w kreskówce! Jak się bawi, całą sobą, angażuje się na 200%, nie pomyślałabym, że coś ją boli”. Jona to wojowniczka niezważająca na trudności. A jej wielką trudnością jest nadal jątrzące się oczko, które niestety jest odkrytą raną, zasklepia się, pęka i tak w kółko. Zabezpieczamy oczko przeciwbólowo i antybiotykiem, by nic Jonie nie groziło i nie bolało, ale pilna operacja oczka będzie konieczna. Najpierw jednak Jona dla swojego bezpieczeństwa musi zostać zaszczepiona i zyskać trochę na wadze, by przeżyć narkozę. Trzymajcie kciuki, by szybciutko rosła nam w oczach! 💚 Na pocieszenie powiemy Wam, że dzięki troskliwej opiece drugie oczko Jony ma się coraz lepiej!!! Maleńka cierpliwie znosi częste zakraplanie oka, dzięki czemu zrosty na oczku zmniejszyły się 🎉 Początkowo całe oko było mocno zmatowiałe, źrenica pozostawała niewidoczna. Teraz lekka mgiełka zasłania centrum oka, ale Jona bez wątpienia odzyskała wzrok!!! To najpiękniejsze szczęśliwe zakończenie! 🎊 Musimy więc już tylko uporać się z usunięciem lewego oczka i głęboko wierzymy, że już wszystko będzie w życiu Jony tylko piękne, łatwe i radosne! Inaczej być nie może, prawda?💚