Bruksela
BRUKSELA - NASZA BELGIJSKA PRALINKA
Nasza seniorka Bruksela jest jak belgijska pralinka - może i na wierzchu gorzka czekolada, ale w środku sama słodycz. I nie ma się co dziwić tej goryczy, którą nas na początku częstowała. Ludzie potraktowali ją wyjątkowo podle. Bruksela jest kotką całkowicie niewidomą, jasne więc, że musiała mieć wcześniej dom, jako ślepaczek nie przetrwałaby 17 lat na ulicy. W takim razie skąd wzięła się chora i obalała w blokowej piwnicy? Czyżby była niechcianym spadkiem po czyjejś babci, niepotrzebnym w odziedziczonym mieszkaniu, wyrzuconym jak rzecz? Tego nie wiemy, bo nikt się do Brukselki nie przyznawał. Możemy się tylko domyślać, co przeżywała nagle pozbawiona opieki. Kiedy została znaleziona, męczyły ją liczne infekcje, była wychudzona i tak słaba, że poruszała się, czołgając się. Jeszcze wtedy nie widzieliśmy, że w brzuszku przeszkadza jej śrut z postrzału. Ogromna infekcja w uszach spowodowała, że Bruksela stała się kotką głucho-niewidomą. Nie miała więc kontaktu ze światem, który jawił jej się jako niebezpieczne, przerażające miejsce. Cały czas była przestraszona i czujna, zawsze w napięciu. Od ludzi spodziewała się wszystkiego, co najgorsze, w panice gryzła swoich tymczasowych opiekunów, kiedy tylko poczuła, że są w pobliżu. Sytuacji nie polepszała konieczność codziennego czyszczenia i zakraplania uszu Brukselki. Neurolog zdiagnozował u niej obwodowy zespół przedsionkowy - z powodu infekcji w uszach Brukselka przechodziła zaburzenia neurologiczne, które powodowały problemy z równowagą, sztywnienie i przykurcze, uniemożliwiające jej utrzymanie się na nogach i normalne funkcjonowanie. Dzięki długim tygodniom leczenia, pielęgnacji i rehabilitacji Bruksela zaczęła chodzić, myć się, odzyskała słuch, a wraz z nim odrobinę zaufania do świata. Jej opiekunowie mają teraz pozwolenie na codzienne sesje czułości z seniorką, podczas których można ją głaskać po główce (ale nie za długo! Kiedy wreszcie poczuła się lepiej, można było zająć się drugą palącą kwestią - guzkiem na jej listwie mlecznej. Bardzo baliśmy się, jak seniorka zniesie inwazyjny zabieg wycięcia listwy mlecznej pod narkozą, ale ona nie tylko go przeżyła, ale też błyskawicznie po powrocie do domu stwierdziła, że nic jej nie jest i żąda zaległego posiłku. Brukselka jest zawodniczką nie do zdarcia! Ma marzenie o spokojnej emeryturze, a my robimy wszystko, by mogło się ono spełnić. Na szczęście w badaniach histopatologicznych okazało się, że guz nie jest nowotworem, tylko niegroźną zmianą, co jest niezwykle rzadkie w przypadku guzów listwy mlecznej u kotów! W tej sytuacji możemy już tylko skupić się na ratowaniu nerek seniorki. Brukselka ma zdiagnozowaną przewlekłą chorobę nerek, która nieuchronnie będzie się pogłębiać, ale robimy wszystko, by to odwlec w czasie. Wierzymy, że przed Brukselką jeszcze wiele chwil w zdrowiu i szczęściu. W końcu po to przełamała strach i otworzyła się na świat, by teraz cieszyć się jego urokami. Ponieważ seniorka wymaga specjalistycznej opieki i pielęgnacji, a źle reaguje na zmiany, zdecydowaliśmy, że przeżyje swoją emeryturę w domu tymczasowym, do którego zdążyła się przyzwyczaić. Szukamy więc dla niej Opiekuna Wirtualnego, który zechciałby pomóc nam unieść koszty leczenia i utrzymania Brukselki. W zamian odwdzięczymy się relacjami i zdjęciami z radosnego, sanatoryjnego życia seniorki! Czy znajdzie się ktoś, kto razem z nami zadba o błogą jesień życia Brukseli?